Następnego dnia Ania z rodzicami wróciła do domu. Wieczorem poszła nad jeziorko. Wyjęła muszelkę i wyszeptała imię Mariki. Usłyszała szum morza, plusk fal bijących o brzeg, a potem głos Mariki. Obie bardzo się ucieszyły. Od tego czasu często ze sobą rozmawiały, a Ania każde wakacje spędzała z Mariką. Zostały przyjaciółkami.
Na skraju lasu, w białym domku z czerwonym dachem mieszkała Ania z rodzicami i babcią.
Ania była wesołą dziewczynką. Często się uśmiechała, a wtedy na jej policzkach ukazywały się dwa dołeczki. Chodziła do pierwszej klasy do szkoły w miasteczku, położonym niedaleko. Ania najbardziej lubiła spacerować z rodzicami i babcią po lesie. A las był ogromny. Rosły w nim sosny i świerki, tak wysokie, że prawie sięgały nieba.
    W lecie budził Anię śpiew ptaków, które rozpoczynały swe trele wtedy, gdy było jeszcze ciemno na dworze. Na polanie rosły maliny i jagody, którymi Ania się zajadała. Na jesieni, gdy pod nogami szeleściły liście, a zwierzęta szykowały się do zimowego snu Ania zbierała grzyby, które potem babcia suszyła. Zimą cały las był przykryty śniegiem i wyglądał jak zaczarowany. Wtedy z pobliskiego pagórka Ania zjeżdżała na sankach lub bawiła się śnieżkami. Często razem z tatą dokarmiała leśne zwierzęta. Na wiosnę w całym lesie pachniało konwaliami.
    W głębi lasu było niewielkie jeziorko i mała rzeczka. Wokół rosły wysokie sosny, a wieczorami słychać było kumkanie żab. Ania lubiła tam przychodzić. Gdy było ciepło pływała przy brzegu, a babcia opalała się na leżaku.
W pewne słoneczne popołudnie, gdy na niebie nie było żadnej chmurki Ania z babcią ja zwykle wybrały się nad jeziorko. Rozłożyły koc, babcia się na nim położyła, a Ania pływała niedaleko brzegu. Gdy się zmęczyła zaczęła budować zamek z piasku. Wokół nikogo nie było.
Babcia zmęczona upalnym dniem zasnęła.
    Nagle Ania usłyszała płacz. Był to płacz dziecka. Dochodził ze środka jeziorka.
- Kto to płacze? Ania przerwała zabawę i uważnie nasłuchiwała.
Nagle w promieniach zachodzącego słońca ujrzała pływającą w jeziorku dziewczynkę. Ania podeszła bliżej. Dziewczynka miała jasne włosy i oczy tak niebieskie jak morze w letni dzień.
- Kim ty jesteś - spytała Ania. - Nigdy wcześniej ciebie tu nie widziałam. Mieszkasz gdzieś niedaleko?
- Mam na imię Marika i mieszkam daleko stąd.
- A ja mam na imię Ania i mieszkam tu niedaleko. A gdzie są twoi rodzice?
- Nie ma ich tu. Jestem sama - odpowiedziała Marika i posmutniała.
- Ojej - zmartwiła się Ania. - Chodź ze mną do domu. Odnajdziemy twoich rodziców. Na pewno się martwią. Robi się ciemno. Zaraz zapadnie noc.
- Nie mogę - odrzekła Marika i podpłynęła bliżej Ani. A wtedy Ania zobaczyła, że Marika zamiast  nóg ma ogon zakończony płetwą.
- Ty jesteś syrenką - wyszeptała zdumiona.
- Tak. Jestem córką króla mórz i oceanów- Neptuna. Wczoraj popłynęłam rzeką, która wpada do morza. Zrobiłam to z ciekawości, mimo, że tata mi tego zabronił. Byłam ciekawa co dzieje się na lądzie. Od urodzenia mieszkam w morzu. Płynęłam i płynęłam. Widziałam miasta, wioski, pola, łąki, lasy, a nawet ludzi i zwierzęta. Gdy znalazłam się tutaj chciałam wrócić z powrotem, ale niestety nie mogłam. Niedaleko na rzekę obsunęło się wzgórze. Piach, ziemia i kamienie zasypały drogę powrotną.  I tak zostałam tu uwięziona - zakończyła swą opowieść Marika i zaczęła płakać.
- Jak ci pomóc? - spytała Ania też bliska płaczu.
- Mój ojciec na pewno mnie szuka - rzekła Marika. - Gdyby udało ci się go odnaleźć i powiedzieć, że tu jestem na pewno by po mnie przybył. Dam ci muszelkę, którą od niego dostałam. Wrzuć ją do morza, a mój ojciec cię znajdzie.
   Wtem babcia obudziła się. Ania odwróciła się w jej kierunku, a gdy ponownie spojrzała na jeziorko Mariki już tam nie było. Skryła się pod wodą. Ania schowała muszelkę do kieszeni sukienki i wróciła z babcią do domu. Nikomu nie wspomniała o Marice. Wieczorem przy kolacji rodzice rozmawiali o tym, dokąd pojechać na wakacje.
- Może w góry? - spytała mama.
- Nie - Ania zaprotestowała tak gwałtownie, że rodzice aż się zdziwili. - W górach byliśmy w zimie. Pojedźmy nad morze. Chciałabym popływać, pochodzić po plaży i zobaczyć króla Neptuna.
- Dobrze - uśmiechnął się tata. - Króla chyba nie spotkasz, ale jeśli chcesz pojedziemy nad morze.
   Następnego dnia było zakończenie roku szkolnego. Ania wróciła ze szkoły ze świadectwem, na którym były same szóstki. Codziennie chodziła z babcią nad jeziorko, lecz już nigdy nie ujrzała małej syrenki.
- Czy ona naprawdę istnieje? - zastanawiała się i aby się upewnić po raz kolejny oglądała muszelkę.
W niedzielę rano wyruszyła z rodzicami nad morze. Zamieszkali w domu rybaka, niedaleko piaszczystej plaży. Rybak codziennie rano wypływał z synami w morze i wracał z sieciami pełnymi ryb.  Potem sieci suszyły się na podwórku. Wieczorami żona rybaka smażyła ryby, a ich zapach rozchodził się po całym domu. Ania i jej rodzice często jedli je na kolację.
Pewnego dnia rybak zaprosił Anię i jej rodziców na rejs po morzu.
   Wstali rano. Była piękna, słoneczna pogoda. Ania zabrała muszelkę. Gdy byli na morzu, tak daleko, że brzeg ledwie było widać wrzuciła ją do morza. Muszelka przez chwilę unosiła się na fali, a potem pogrążyła w głębinach.
Po kilku minutach morze wzburzyło się. Pojawiły się czarne chmury, a potem wysokie fale. Zerwał się porywisty wiatr i kołysał rybacką łodzią.
- Musimy wracać - powiedział rybak. - Neptun się gniewa.
Zawrócili i szybko popłynęli w kierunku portu.  W ostatniej chwili zdążyli przed nadciągającą burzą. Burza trwała całą noc. Błyskawice rozświetlały ciemności i co kilka minut słychać było grzmoty.
   Następnego dnia wstał słoneczny dzień, a o burzy świadczyły tylko połamane gałęzie drzew.
Gdy Ania pływała w morzu spostrzegła kolorową rybkę, która odezwała się ludzkim głosem.
- Aniu. Szuka cię król Neptun. Chce się z tobą spotkać. Ale tylko z tobą. Jutro o wschodzie słońca. Obudzi ciebie mewa. Zostaw uchylone okno - powiedziała i odpłynęła.
Wieczorem Ania uchyliła okno i poszła spać. Gdy było jeszcze ciemno poczuła delikatne drapanie w brodę. Gdy obudziła się ujrzała białą mewę.
- Jestem Śnieżka - powiedziała mewa. - Król na ciebie czeka. Ubierz się Aniu. Wskażę ci drogę.
Ania szybko ubrała spodnie i bluzkę i cichutko, by nie obudzić rodziców wyszła na dwór.
Mewa frunęła przed nią. Było pusto i cicho. Wszyscy jeszcze spali. Idąc za mewą Ania dotarła nad morze. Gdy stanęła na brzegu słońce akurat wyłoniło się zza morza. Wyglądało jak wielka złocistoczerwona kula. Jego blask na chwilę oślepił Anię. Aż zmrużyła oczy. Nagle powstała wielka fala, a z białej piany wyłoniła się postać potężnego mężczyzny z białymi włosami i długą białą brodą. Był zanurzony do połowy. Na głowie miał koronę, a w ręce trójząb.
- Witaj Aniu - powiedział donośnym głosem. - Czy wiesz, gdzie jest moja córka?
- Tak królu. Popłynęła rzeką, która wpada do morza i została uwięziona w jeziorku w lesie, wtedy, gdy ze zbocza osunęła się ziemia. Czeka tam na ciebie i bardzo tęskni.
- Dziękuję ci. Od razu wyruszam na poszukiwania. Do widzenia - powiedział król Neptun i zniknął wśród spienionych fal. A Ania ujrzała u swych stóp duży, piękny bursztyn.
- To podarunek króla Neptuna dla ciebie Aniu - powiedziała mewa Śnieżka i odfrunęła.
Ania podniosła bursztyn i szybko wróciła do domu. Rodzice na szczęście jeszcze spali.
Ania często spacerowała plażą, lecz nigdy więcej nie ujrzała już króla Neptuna. Zbliżał się koniec pobytu Ani nad morzem. Ostatniego dnia, gdy Ania jak zwykle pływała wśród fal nagle ujrzała obok siebie znajomą twarz.
- Marika! - wykrzyknęła z radością. - To ty?
- Tak. To ja. Już jestem z rodzicami - Marika uśmiechnęła się do Ani. - Mój tata ze swymi żołnierzami przekopał tunel i uwolnił mnie. Jestem taka szczęśliwa. Bardzo ci dziękuję. A tu mam prezent dla ciebie. To zaczarowana muszelka. Ja mam podobną. Gdy będziesz chciała ze mną porozmawiać szepnij do muszelki moje imię, a wtedy ja cię usłyszę.
- Ojej - powiedziała Ania. - To taki magiczny telefon.
- Tak. - odpowiedziała Marika wręczając Ani piękną białą muszelkę. - Dzięki niej będziemy mogły pogadać. Zawsze i wszędzie. Do widzenia Aniu. - Marika pocałowała Anię w policzek i zanurzyła się w wodzie. Po chwili się wynurzyła, pomachała Ani ręką na pożegnanie i zniknęła pod wodą. Ani zrobiło się smutno.